Testowałam już wiele przepisów na faworki, nazywane też chrustem, ale ten, pochodzący z lat 70. z książki „Kuchnia polska“, jaki wykorzystywała moja mama, moim zdaniem jest najlepszy. Wypieki są delikatne, kruche i rozpływają się w ustach, przypominają mi smak dzieciństwa, karnawału i ostatków J
Składniki:
- 20 dag mąki
- 3 żółtka
- sól
- 3–4 łyżki gęstej śmietany
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżka spirytusu
- 50 dag smalcu do smażenia
- cukier puder, cukier waniliowy lub kakao do posypywania
- ręczniczki papierowe do odsączania
Wykonanie:
Mąkę zmieszaj ze śmietaną, zrób wgłębienie, dodaj żótka, szczyptę soli, proszek do pieczenia i spirytus. (Białka można wykorzystać później do upieczenia bez). Wszystkie składniki wymieszaj i wyrób ciasto na jednolitą masę. Następnie rozbijaj wałkiem przez ok. 2 minuty, udarzając mocno ciasto z każdej strony. Wałkuj je partiami dosyć cienko, starając się nie podsypywać mąką. Nożem wykrajaj paski szerokości 3–4 cm i długości 10–15 cm. Każdy pasek nakrój w środku na długości 3–4 cm i przewijaj przez niego jeden koniec paska. Na głębokiej patelni rozgrzej dobrze tłuszcz. Możesz zrobić próbę temperatury smalcu, wrzucając kawałek ciasta. Jeżeli podpłynie za chwilę na powierzchnię i lekko się zarumieni, możesz przystępować do smażenia. Kładź na patelni kolejne kawałki ciasta i smaż z obu stron, przekładając widelcem, na jasnozłoty kolor. Wyjmij, odsącz z tłuszczu na papierowym ręczniczku, przełóż na talerz i posyp do smaku cukrem lub kakao. Układaj chrust jeden na drugim.